Pitu pitu czyli umiar i takt

Ze wspomnień rzecznika prasowego.

Na mojego służbowego maila wchodzi najczęściej korespondencja od przedstawicieli mediów, którzy mają takie czy inne pytania dotyczące naszej Izby. Zdarzają się jednak niespodzianki.

Witam, proszę o informację na jakim etapie jest sprawa wywołana moją skargą na radcę prawnego ….… . Informuję że po licznych telefonach oraz po kolejnym piśmie skierowanym do dziekana do chwili obecnej nikt z Izby nie jest w stanie udzielić mi informacji o stanie tej sprawy a nawet czy nadano jej bieg. Żeby sprawa była jasna, na żadne pismo nie otrzymałem odpowiedzi a w reakcji na mój telefon do Izby słyszę że sprawdzimy i zadzwonimy i……… cisza.

Powiem tak: ja jestem cierpliwy – to widać, ale i taka cierpliwość ma swoje granice albowiem w tej sprawie wszelkie zasady przyzwoitości i koleżeństwa zawodowego zostały złamane.

W tym stanie rzeczy po raz ostatni grzecznie formułuję swoje oczekiwania w zakresie informacji o stanie sprawy wywołanej moją skargą oraz pełnych wyjaśnień a temat zwłoki w jej rozpoznaniu, przyczyn takiego stanu rzeczy i ukarania osoby winnej zaniedbań. (pisowania oryginalna).

Tu następował podpis radcy prawnego .

Sprawy sporne pomiędzy radcami prawnymi zdarzają się rzadko, ale się zdarzają. Z całą pewnością jednak nie powinny one być adresowane do rzecznika prasowego. Odpisałem więc grzecznie a uczynnie :

Szanowny Panie,

Pańskie pismo przesłałem według właściwości do Rzecznika Dyscyplinarnego. Informuję jednocześnie, że według obowiązujacych przepisów, postępowanie dyscyplinarne ma charakter poufny, w związku z czym żadnych informacji nie uzyska Pan ani przez telefon ani też w formie korespondencji mailowej . Winien Pan przesłać swoje skargi i wnioski w formie pisemnej na adres Okręgowej Izby Radców Prawnych .

Z poważaniem

Rzecznik Prasowy

Był wieczór , kilka minut przed północą, gdy zajrzałem do poczty. Niepotrzebnie. Mogłem poczekać do rana. Pan mecenas „taktownie i z umiarem” mi odpisał:

Widzę że pitu pitu i nic konkretnego. Pracownicy oirp nie wiedzieli nic o skardze tj o etapie sprawy ani o jej przekazaniu rzecznikowi dyscyplinarnemu pan pisze coś o poufności mimo ze ja jestem pokrzywdzony w sprawie i powinienem wiedzieć conajmniej o wyniku postępowania. Od skargi upłynęło ponad 4 miesiące a pan zamiast przeprosić poucza mnie i sugeruje dalsze pisma. Smiać się pozostalo bo przecież płakać nie wypada jesteśmy dorosłymi facetami. Tak czyinaczej w dalszym ciągu czekuję odpowiedzi na zadane pytania w terminie do 5 lutego br. jeśli nie czuje się pan w obowiązku udzielenia mi odpowiedzi mimo pełnionej funkcji proszę pismo przekazać dziekanowi oirp.

Ps. obserwując postępowanie oirp nie można się dziwić ze społeczeństwo łączy nas z kastą w tym negatywnym słowa znaczeniu.

można było przeprosić za zwłokę i brak reakcji na pisma i telefony orzez 5 miesięcy zamiast podnosić ciśnienie. No ale trzeba miec klasę żeby to zrobić….

(pisownia oryginalna).

Ja nawet rozumiem , że cierpliwość pana mecenasa została wystawiona na próbę. Złożył skargę w okresie pandemicznych zmian wyborczych w samorządzie. Ale też znacząco się do tego zamieszania przyczynił. Zgodnie z art. 56 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego, w razie związanego z wykonywaniem zawodu sporu pomiędzy radcami prawnymi są oni obowiązani przed skierowaniem sprawy do sądu podjąć próbę polubownego jego rozstrzygnięcia po zawiadomieniu i przy udziale dziekana rady okręgowej izby radców prawnych, do której należy jeden z nich. Obowiązek zawiadomienia dziekana spoczywa na radcy prawnym wszczynającym spór. Pan mecenas składając swoją skargę, w której domagał się ukarania innego radcy prawnego pominął więc obowiązkowy tryb pojednawczy. Pomylił się. Tak samo, jak pomylił się występując do rzecznika prasowego zamiast do rzecznika dyscyplinarnego. Pitu, pitu, trzeba mieć klasę. I jeszcze ta kasta….

Przewiń do góry